Wycieczka szkoleniowa - "Śląskie zakątki"

 

Wycieczka szkoleniowa - "Śląskie zakątki"

W sobotę 23 listopada wybraliśmy się na kolejną wycieczkę szkoleniową. Tym razem postanowiliśmy powędrować nieco po "śląskich zakątkach". Zebrała się grupa licząca 27 osób. Sobotni poranek powitał nas chłodem i mgłą. Jak się jednak później okazało, były to krótkotrwałe i jedyne tego dnia niedogodności.

Wycieczkę rozpoczęliśmy od tzw. "wysokiego C", a mianowicie wizyty w Jastrzębiu-Zdroju. Już na rogatkach miasta - jak na Dziedzica przystało - przywitał nas nasz kolega Zdzisław niekiedy, a nawet dość często Koniem zwany. Ustał gwar w autokarze, umilkły rozmowy. Rozpoczęła się wędrówka po zawiłościach historii tego miejsca. Początkowo wędrowaliśmy jedynie wzrokiem mijając kolejne obiekty. Potem już spacerując po ulicach, placach, parkach i ścieżkach. Wszędzie towarzyszył nam charakterystyczny tembr głosu kolegi Zdzisława przedstawiającego kolejne fakty, daty, ciekawostki. Na koniec wizyta w inhalatorium solankowym na terenie dawnego Parku Zdrojowego oraz Galerii Historii Miasta w Miejskim Ośrodku Kultury po której oprowadził nas osobiście kierownik placówki Pan Marcin Boratyn. No cóż, wielu z nas przecierało oczy i uszy ze zdumienia słuchając i oglądajac to wszystko. Ot co znaczy dobry Przewodnik...

Kolejne miejsce, do którego zawitaliśmy to Muzeum Ognia w Żorach. Uwagę zwraca już nietypowa bryła budynku z elewacją mieniącą się w słońcu niczym płomienie ognia. Jeszcze ciekawiej jest w środku. Otrzymany bilet wstępu jest jednocześnie testem i aby go rozwiązać, trzeba zmierzyć się z wieloma zagadkami. Ileż przy tym było śmiechu i beztroskiej zabawy. Wszystko jednak zaczyna się od obejrzenia filmu edukacyjnego p.t. „Śladami ognia” nakręconego przez nominowanego do Oscara Andrzeja Celińskiego. Z całą pewnością opinia, że Muzeum Ognia w Żorach nie jest zwykłym muzeum lecz tak naprawdę łączy w sobie funkcje parku naukowego, muzeum techniki i regionalnego centrum historii nie jest przesadzona. Tematyka ognia jest mi dosyć bliska, nie chcę więc zagłębiać się w nią zanadto. A więc przerwa na przedpołudniową kawę i jedziemy dalej.

Rudy Raciborskie, a tu Pocysterski Zespół Klasztorno-Pałacowy. Dziś obiekty te łączą w sobie Sanktuarium Matki Boskiej Pokornej oraz Ośrodek Formacyjno-Edukacyjny Diecezji Gliwickiej.
Około roku 1253 książę opolski Władysław sprowadził do Rud cystersów z Jędrzejowa fundując równocześnie klasztor. Centrum życia zakonnego stanowił kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, budowę którego ukończono na początku XIV wieku. Uznawany jest za najstarsze sanktuarium maryjne na Śląsku.
To właśnie w tej pięknej, pełnej dostojeństwa i majestatu świątynii dane nam było wysłuchać ponad pięćsetletniej historii opactwa, opowieści o trudnych czasach pruskich, siedzibie książąt raciborskich i wreszcie niechlubnej roli, jaką odegrali tzw. "wyzwoliciele" w 1945 roku obracając wszystko w zgliszcza.
Zwiedziliśmy następnie kościół wraz z kaplicą NMP ze słynącym łaskami obrazem Matki Boskiej Rudzkiej oraz kaplicą Świętego Krzyża z pięknie odnowionym freskiem w kopule.
Pospacerowaliśmy po parku przypałacowym, zobaczyliśmy Rajski Ogród, Wirydarz, pozostałe budynki klasztoru i prałatury.
Na zakończenie pobytu odwiedziliśmy jeszcze restaurację "Cysterską". Jako, że znane jest nam powiedzenie "nie samym chlebem (...)" - skosztowaliśmy również klasztornych specjałów rodem z winnic i browarów. W celach wyłącznie szkoleniowych rzecz jasna.

Ostatni obiekt jaki zwiedzaliśmy tego dnia to Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku placówka ekspozycyjno-archiwalna z siedzibą w Radzionkowie. Autorem inicjatywy utworzenia Centrum były władze miasta Radzionkowa. Na poczet przyszłego muzeum udało się pozyskać nieczynny budynek radzionkowskiego dworca kolejowego, w którym przeprowadzono remont przystosowując go na potrzeby powstającej placówki.
Dziś "Centrum" po niespełna czterech latach działalności stało się swoistym pomnikiem pamięci dla tysięcy Górnoślązaków wywiezionych wbrew swojej woli do ZSRR w 1945 roku m.in. na dzisiejsze tereny Syberii, Kamczatki, Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu, Turkmenistanu oraz Gruzji. Wielu z nich już nigdy nie wróciło do swoich domów.
To z całą pewnością wyjątkowe miejsce. Miejsce mówiące o bolesnej, traumatycznej historii wielu ludzi, historii wciąż bardzo mało znanej. Pełne zadumy i refleksji.

P.S.
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji wyjazdu. W sposób szczególny Zdzichowi. Dziękuję uczestnikom - przewodnikom i sympatykom naszego Koła.

Tekst: Jurek Jurczak
Foto: Renata Kopeć, Jurek Jurczak